I znów nastała cisza, więc żeby nie było, że nic nie robię, ujawniam się ze swoją niedokończoną wciąż robótką salową.
W sklepie z tkaninami nie było lnu typowo hafciarskiego (są takie w ogóle?), więc zakupiłam ten, który pani sprzedawczyni nazwała malarskim. Wydaje mi się, że ma on rzadszy splot i w związku z tym kafelek będzie większy niż salowych koleżanek.
Używam nici Ariadny, według zamienników na stronie Coricamo. Mam jednak wrażenie, że kolory różnią się od tych na obrazku, co nie znaczy, że mi się nie podobają :)
Wydawało mi się, że taki mały haft będzie mi się wyszywało znacznie szybciej, a tymczasem dziś będzie już trzeci wieczór spędzony ze styczniem. No i oczywiście "przeliczyłam się" z krzyżykami :/. Głowa (i co za tym idzie, pewnie też czapa) ma mniej krzyżyków w pionie, a więcej w poziomie. Mam nadzieję, że nie zniekształci to ostatecznej wersji obrazka.
Zdjęcie zrobione telefonem, więc i jakość niezbyt dobra.
ciekawy ten twój len, a i nici także. Muszę przyznać że rewelacyjnie zrobiłaś. Praca bardzo indywidualna i jestem ciekawa jak bedzie wyglądać po skończeniu twój January. Niby mały brzdąc ale czasochłonny. piozdrawiam i zapraszam do mnie na Candy http://malymikroczkami.blogspot.com/2013/01/zapraszam-na-candy.html
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, zapisałam się :)
OdpowiedzUsuńA na efekt końcowy kafelka też czekam z niecierpliwością. Nie bardzo wiem, co z niego zrobić, ale chyba będzie to pinkeep.